To od niej zaczyna się wiele chorób oraz kryzysów emocjonalnych
i psychicznych
Codzienna walka o atencję, nieumiejętność wytrzymywania z samym sobą, izolacja społeczna, kryzys więzi rodzinnych czy głód dotyku. To już codzienność i realia pokazujące jak bardzo obecnie ludzkość dotyka problem samotności. Aktualnie uznawana jest ona za najgroźniejszą chorobę XXI wieku, przyjmującą już niemal skalę epidemii, a wielu psychologów stara się o jej wpisanie do międzynarodowej klasyfikacji chorób i zaburzeń psychicznych. Samotność w niewielkich dawkach może mieć oczywiście pozytywny wpływ na życie i zdrowie jednostki, jednak jej chroniczność jest szkodliwa dla człowieka tak samo jak wypalenie 15 papierosów dziennie. Jak wynika z badań może wywoływać wiele groźnych chorób, skracać życie, powodować stany zapalne niewiadomego pochodzenia, zmniejszać produktywność, ale przede wszystkim sprawiać, że codzienność nie jest satysfakcjonująca i rodzi lęk oraz wiele obaw. Okazuje się również, że samotność jest przyczyną wielu poważnych kryzysów o podłożu emocjonalnym i psychicznym, niemożliwych do pokonania w pojedynkę. Nie sposób zatem nie dostrzec, że aktualnie to olbrzymi problem, który wymaga przemyślanych działań, podejmowanych przez różne podmioty.
Czym jest samotność?
Według definicji samotność to subiektywny, emocjonalny stan odczuwania izolacji społecznej, braku towarzystwa bliskich osób, życia w odosobnieniu i poczucia odcięcia od lub opuszczenia przez innych. Zmienny w zależności od sytuacji życiowej, zaś w przypadku samotności chronicznej doświadczany bez względu na okoliczności. Może mieć charakter przypadkowy, ale również być efektem świadomego wyboru jednostki.
Choć samotność znana jest ludziom od wieków, to poczucie pustki i lęku, które ją charakteryzują dotykają obecnie coraz większą część społeczeństwa, coraz młodsze osoby i w brew obiegowej opinii nie tylko te żyjące w jednoosobowych gospodarstwach. Samotność doskwiera już bowiem ludziom w każdym wieku, a także tym funkcjonującym na co dzień w uznawanych za normalne relacjach i związkach, czy prowadzących poprawne życie rodzinne i towarzyskie.
Zwykle źródła złego samopoczucia, wielokrotnie będącego przyczyną depresji, wypalenia zawodowego czy złej kondycji psychicznej i fizycznej, a w dalszym efekcie poważnych chorób, nie poszukuje się w samotności, ale w całym wachlarzu innych zjawisk, z którymi współcześnie musimy się mierzyć. Coraz częściej jednak okazuje się, że to właśnie odosobnienie jednostki jest przyczyną wielu dolegliwości natury fizycznej, ale przede wszystkim psychicznej.
Kilka niepokojących danych
W Polsce aktualnie jest ponad 5 milionów jednoosobowych gospodarstw domowych, zaś GUS szacuje, że do 2035 roku takie gospodarstwa będą stanowiły już co trzecie. Oznacza to, że poziom odosobnienia jednostki w społeczeństwie będzie się pogłębiał i w kolejnych latach będzie dotyczył znacznej części społeczeństwa. Nawet 70% dorosłych Amerykanów czuje się stale samotnych. Natomiast w Wielkiej Brytanii, która z powodu skutków ubocznych samotności ponosi dodatkowe koszty w wysokości 2,5 mln GBP rocznie i gdzie problem dotyczy niemal 10 milionów osób, już w 2018 roku została powołana Rządowa Komisja ds. samotności. Problem ten dostrzegają już nie tylko środowiska medyczne i akademickie, ale coraz częściej rządy poszczególnych państw oraz, co cieszy najbardziej, również pracodawcy, którzy mają możliwość minimalizowania skutków odosobnienia wśród pracowników niemal każdego dnia.
W obecnych czasach samotność potęgowana jest poprzez pozbawiony bezpośredniej bliskości sposób komunikacji – za pomocą komunikatorów, social mediów, maila czy innego rodzaju wiadomości tekstowych oraz wideo czatów, ale także zdalne formy pracy, a obecnie również pandemię COVID-19. Jak pokazują dane ten ostatni czynnik wywołał niespotykaną dotychczas falę problemów wynikających z poczucia osamotnienia i lęku przed trwałością tego stanu i to u przedstawicieli różnych grup wiekowych.
Samotność nie zna wieku
Wbrew wszelkim stereotypom samotność nie dotyka tylko osób starszych, ale także tych z młodszych pokoleń. Jak wynika z badania amerykańskiej firmy marketingowej YouGov – Millenialsi, czyli osoby urodzone pomiędzy ‘81 a ‘96 rokiem, okazują się być najbardziej samotnym pokoleniem. 22% przedstawicieli tego pokolenia nie posiada nawet jednego przyjaciela. Ta grupa wiekowa stanowi obecnie największy procent siły roboczej na świecie, co oznacza, że problem jej samotności, a w zasadzie wynikających z niej skutków, dotyczy również zatrudniających Millenialsów pracodawców.
Ryzyko życia w samotności rośnie natomiast z wiekiem, co tym bardziej już dziś pokazuje skalę tego niepokojącego trendu, który bez podjęcia odpowiednich działań z pewnością będzie się stale pogłębiał. Od jakiegoś czasu naukowcy dostrzegają sinusoidalność odczuwania samotności na przestrzeni życia człowieka – najczęściej dotyka ona „młodych dorosłych”, maleje w średnim wieku i powraca w jesieni życia. Większość dotychczas prowadzonych badań i obserwacji w tym obszarze skupiała się na osobach starszych. Obecnie, gdy zaczęto interesować się przedstawicielami pozostałych pokoleń, okazuje się, że problem ten, tak niebezpieczny ze względu na wywoływane przez niego skutki, może dotknąć i dotyka każdego, bez względu na jego wiek. Może dotyczyć zarówno dzieci, młodzieży, osób wchodzących w dorosłe życie tak samo jak 30, 40, 50, 60, 70, 80 czy 90 latków. Samotność bowiem nie zważa na wiek, szuka raczej podatnego gruntu i uderza w momentach, w których z różnych przyczyn człowiek czuje, że w jego pobliżu nie ma nikogo kto go rozumie i w kim mógłby znaleźć oparcie.
Samotność a praca
Jednym z obszarów bardzo mocno wpływających obecnie na poczucie samotności jest praca. W przeszłości sposób jej wykonywania pozwalał na rozpraszanie i niwelowanie odosobnienia – ludzie pracowali wspólnie na polu, na linii produkcyjnej czy na otwartych przestrzeniach, śpiewając, rozmawiając czy robiąc przerwy na posiłki. Dziś, a już szczególnie w ostatnich miesiącach, coraz częściej dominuje praca zdalna, często z domu, wykonywana głównie w samotności. Nawet jeśli część pracowników przychodzi do biura, często zamknięci są w swoich boksach, pracują z słuchawkami w uszach, samotnie spożywają posiłki przy biurku. Dodatkowo w ostatnich miesiącach wiele firm zdecydowało się również na wprowadzenie dodatkowych ograniczeń kontaktu pomiędzy pracownikami w trosce o ich zdrowie. Wszystko to sprawia, że poziom wyobcowania jednostki może pogłębiać się z każdym dniem prowadząc wręcz do patologicznych sytuacji i zwiększania się liczby przypadków osób samotnych.
W sytuacji tej rola pracodawców jest niezwykle ważna. To oni bowiem mogą skutecznie zapobiegać pojawianiu się kolejnych przypadków „samotników”, a tym którzy już czują się samotni pomagać w niwelowaniu negatywnych skutków tego stanu i przywrócić ich społeczeństwu tworząc odpowiednie warunki do codziennego funkcjonowania z innymi. Choć może to obecnie stać w sprzeczności z działaniami podejmowanymi na płaszczyźnie minimalizowania ryzyka zakażenia wirusem, to warto zadbać również o ten obszar, który w swych skutkach w przyszłości może być znacznie groźniejszy, niż nie jedna poważna choroba.
Problem samotności rozlewa się już po całym społeczeństwie. Osób odczuwających negatywne skutki osamotnienia nie trzeba już szukać w zamknięciu, są bowiem obok nas każdego dnia. Paradoksem naszych czasów stało się to, że dzięki technologii jesteśmy obecnie najbardziej „połączonym” społeczeństwem w historii istnienia ludzkości, a jednocześnie, najbardziej samotnym. Czy jesteśmy w stanie skutecznie walczyć z nową, obecnie jeszcze cichą i niedostrzeganą pandemią? Czy tempo życia i postęp technologiczny pozwolą nam na zatrzymanie tego negatywnego trendu? Czy polityka realizowana na potrzeby społeczności złożonych z samotnych osób może spowodować odwrócenie trendu? Odpowiedzi na powyższe pytania są obecnie bardzo trudne. Pewne jest jednak to, że bez szybkiej reakcji różnych środowisk i organizacji za kilka lat ludzkość może być tak bardzo osamotniona, że nie będzie już możliwości zawrócenia z drogi do samotności nie tylko jednostki, ale już całego społeczeństwa.