ROZMOWA Z MARTĄ HARNER, stylistką i trenerką wizerunku.
Ugruntowana pozycja menedżera, doskonała znajomość procedur, procesów i wszystkiego co otwiera perspektywę dalszego awansu. 9 lat spędziłaś w tej samej korporacji, w tym 5 lat na stanowiskach kierowniczych. Pamiętasz moment, kiedy poczułaś, że chcesz odmiany?
Byłam świeżo po trzydziestych urodzinach i już doskonale wiedziałam kim jestem i w jakim kierunku chcę się rozwijać. W pracy zdobyłam zaufanie, szacunek kilkudziesięcioosobowego zespołu, z którym przeszliśmy niejedną burzę i zdobyliśmy szczyty. Potrzebowałam rozwoju, nadal mając tą dziecięcą ciekawość ludzi, świata, sztuki, przygody. A rozwój to wyjście poza znaną strefę komfortu. Wtedy zdecydowałam, że połączę pasję i zarabianie. Wykupiłam dwumiesięczny wakacyjny kurs w Central Saint Martins w Londynie i Elisava w Barcelonie, z zakresu aranżowania witryn i przestrzeni sklepowych oraz stylizacji.
Spontanicznie zadecydowałaś, czy był to proces, który dojrzewał w czasie?
Spontanicznie decyduję o podróżach i o tym, co na siebie ubiorę. Założenie działalności, a przede wszystkim odejście z firmy, w której tyle się nauczyłam wymagało czasu i, nie ukrywajmy zbudowania poduszki finansowej. Żeby skupić się na rozwoju działalności, wybierać projekty prestiżowe i perspektywiczne trzeba mieć zabezpieczenie na pierwszy rok działalności. Dzięki temu miałam komfort pracy z ludźmi, którym ufam i przy projektach niskobudżetowych, przy których zdobyłam więcej doświadczenia niż realnych zysków, a intuicja w wyborze partnerów biznesowych mnie nie zawiodła. Uważność i praca w zgodzie ze swoimi wartościami – to się sprawdza. Bo trzeba wiedzieć, że kiedy budujesz swoją markę – są momenty zmęczenia, frustracji, pojawia się stres, warto znaleźć siłę, by je przezwyciężyć i zrealizować swoje marzenia. Ostateczną decyzję podjęłam jeszcze w Londynie, na wystawie prac Miles’a Aldriga, po rozmowie z tym genialnym fotografem. Po powrocie czekała mnie niełatwa rozmowa z szefem. Zobaczył ten błysk w oku i rozstaliśmy się na moich warunkach.
Budowanie wizerunku, śledzenie trendów w modzie i dizajnie, to dość odległe od tego, czym zajmowałaś się zawodowo przez lata. Skąd niezbędna wiedza o tkaninach, fakturach, formach, detalach, tak istotnych w wyrażaniu się za pomocą ubioru?
Od zawsze interesowałam tym co piękne, szukałam inspiracji i zestawień kolorystycznych w… kuchni. Zaskoczona? Sałatka musi być smaczna, ale też świetnie skomponowana kolorystycznie. Jestem kinestetykiem, kocham dotykać materiały, sprawdzać jakość szwów i czytać metki. Ścisły umysł pomaga mi przy określaniu sylwetki, bo styl to również sztuka proporcji. Dobry stylista umiejętnie przekłada szeroko pojętą sztukę: film, malarstwo, przyrodę, tętniące życiem miasto na język mody. Takiego podejścia uczą zagraniczne uczelnie. Nie dostaniesz tam wiedzy w pigułce, ale spotkasz mentorów, którzy wrzucą cię na głęboką wodę, wywrócą poukładany świat do góry nogami, ale też wskażą kierunek. Liczy się talent, pasja i ciężka praca. Nikt nie patrzy na datę urodzenia. Zajęcia na wystawie Davida Bowiego, w domu towarowym Selfridges, fabryce manekinów, genialnym multimedialnym muzeum hiszpańskiej marki Loewe w Barcelonie, kończąc na mariażu światła z kolorem w dizajnerskich showroomach. Wszystko to daje szerszy kontekst i cały ogrom inspiracji…
Moment zwrotny w działalności ?
Najważniejsza była zmiana nastawienia do tego w jaki sposób wychodzę z moją ofertą. Stylista dość mocno sprzedaje sam siebie. To rzeczywistość biznesowa i może być wielką frajdą, jeśli odnajdziemy na to swój unikalny i prawdziwy sposób. Bo najgorszą rzeczą, która może się wydarzyć to porostu usłyszeć „nie” i nic więcej. Ale wciąż trzeba chcieć podejmować próby, rozmawiać z ludźmi po partnersku, to procentuje.
Pochodzisz z Krakowa, od 2 lat działasz w Warszawie. Jakie masz obserwacje odnośnie stylizacji, widzisz wyraźne różnice?
Warszawska ulica bardzo dba o swój wizerunek. Statystyczny Polak kupuje w sieciówkach, ale średnia klasa w dużych miastach powoli zaczyna się zastanawiać, eksperymentować. Coraz częściej sięgają po polską modę. To widać również po ilości targów mody i dizajnu odbywających się w stolicy, a także frekwencji i kolejnych rekordach sprzedaży. Czasem te eksperymenty dają efekt przebrania i sztuczności. Warszawa powinna się uczyć od Berlina czy Paryża nonszalancji, umiaru i czerwonej szminki. Kraków jest bardziej konserwatywny i stawia na klasykę, co lubię. Gdyby tak jeszcze piękne dziewczyny się częściej malowały i było słychać stukot szpilek po krakowskim bruku…
Jak wygląda zwykły dzień w Twoim kalendarzu? Jak planujesz działania? Wybierzmy ulubiony poniedziałek J
Każdy dzień jest inny i to kocham w tej pracy najbardziej! Jestem śpiochem i przestałam z tym walczyć, Ten luksus zostawiam na dni pracy, kiedy planuję działania, tworzę oferty, przygotowuję materiały szkoleniowe, odwiedzam showroomy. Jeśli w poniedziałek o 5 rano mam się stawić na planie zdjęciowym, to adrenalina i ekscytacja nie pozwala mi zasnąć, nic innego się nie liczy. W pracy konsultanta ds. wizerunku poniedziałek może oznaczać podróż, prowadzenie szkolenia, zakupy z klientem lub tworzenie tablicy inspiracji na sesję zdjęciową itp. Mogę pracować kilka lub kilkanaście godzin, lub wybrać się na wystawę do galerii i tam wpaść na genialny pomysł. Także jakoś tak się składa, że bardzo lubię poniedziałki i ich planowanie.
W początkach działalności, w tak nietypowym i nie przewidywalnym otoczeniu biznesowym jest miejsce na work-life-balance?
Odeszłam z firmy, gdzie work-life-balance był jednym z trzech najważniejszych pozapłacowych czynników motywacyjnych. Utrzymanie go we własnej firmie jest świadectwem dojrzałości i doświadczenia, a także sztuką wyboru. Tak, czasem pracuję w weekend, ale to oznacza, że w tygodniu znajdę czas na chwilę oddechu. Możliwość pracy koncepcyjnej z dowolnego zakątka na świecie rekompensuje mi to. Zaplanowanie urlopu ze świadomością ewentualnej rezygnacji ze zlecenia jest odważne, ale potrzebne, by nie wypalić się zawodowo. Po powrocie można z przewietrzoną głową realizować nowe pomysły. Mądry urlop to urlop w harmonii z kalendarzem branży, w której prowadzimy działalność.
Największe wyzwanie w pracy z klientami
Często punktem wyjścia jest praca nad przekonaniami klienta na temat samego siebie, swojego wyglądu. Jedynym narzędziem jest zestaw ubrań- to prawdziwe wyzwanie stylisty. Bardzo ważny jest szacunek do klienta, etyka, kreatywność, a przede wszystkim umiejętność słuchania. Bo dobry stylista to i dobry psycholog. Każdy klient przychodzi z inną historią, ale wszyscy chcą dobrze wyglądać w nowej pracy, po urlopie macierzyńskim, chorobie, na ślubie, po rozwodzie, czy po prostu dla siebie. Najczęściej to osoby w przedziale wiekowym 30-40 lat. Są zabiegani, spełniający się zawodowo, a swoją garderobę oddają w ręce specjalisty. Czasem potrzebują świeżego spojrzenia i remanentu szafy. A czasem życia. Praca nad wyglądem często prowadzi do większej życiowej zmiany. To jest też oczywiście coś, co z jednej strony kładzie na stylistce odpowiedzialność i wymaga sporej pewności siebie, a z drugiej jest wisienką na torcie. Tu rodzi się magia i misja mojego zawodu.
Czym jest dla Ciebie budowanie marki osobistej?
Przy pracy nad marką osobistą towarzyszą mi słowa Marca Jacobsa: ” Ubrania nie znaczą nic, dopóki nikt ich nie nosi”. To jest dla mnie wizjoner i trochę freak, ale i mądry facet, nie sądzisz? Bo praca nad swoją marką osobistą to autentyczność, bycie i życie w zgodzie ze sobą. To ubieranie się tak, że zapominamy, że mamy coś na sobie przy tym naszym wyglądem okazując szacunek sobie i naszym klientom. To wypracowanie sposobu na budowanie zaufania i długotrwałych relacji w środowisku zawodowym i przede wszystkim polubienie siebie. Ciuchy nie załatwią sprawy.
Twoja wizja rozwoju Harner Studio, gdzie chcesz być za 4 lata?
Wszystko się może zdarzyć! W najbliższy poniedziałek zaczynam współpracę z międzynarodowym gigantem z branży kosmetycznej. Tego lata wykorzystam dobre praktyki przywiezione z zagranicy, ubrane w mój pomysł na modną Warszawę. Będą to interdysyplinarne warsztaty. A dłuższa perspektywa? Nie wiem i to jest piękne. Rynek mody w Polsce jest wciąż młody i dynamiczny. To daje wielkie nadzieje, szanse biznesowe, ale i ryzyko. Za cztery lata znów Ci odpowiem: rób to co kochasz, nie myśl o zysku, buduj różnorodny zespół, bądź autentyczna. To fundamenty Harner Studio, reszta jest zmienna. Świat IT nauczył mnie nieustannego pytania ”co na to rynek i twoi klienci?”. Nie skończyłam szkoły artystycznej, ale postrzegam to za swój atut w branży. Jestem za to wieloletnim praktykiem biznesowym i wiem jak zarządzać zmianą, jak tworzyć i wyróżnić swoją ofertę. Strategię rozwoju i sprzedaży planuję najwyżej 6 miesięcy do przodu. Oprócz pracy z klientem indywidualnym prowadzę szkolenia z wizerunku i zarządzania marką osobistą, współtworzę i stylizuję kampanie wizerunkowe marek modowych, mam za sobą pierwsze reklamy telewizyjne, okładkę płyty, przedstawienie w Operze Narodowej i… apetyt na więcej. Wciąż mam listę rzeczy, których się nauczę. To mój as w rękawie.
TUTAJ możecie zobaczyć efekty pracy przy stylizacji dla Teatru Wielkiego Opery Narodowej
Marta Harner, właścicielka Harner Studio.
Od kilku lat dba o wizerunek klientów indywidualnych, uczyła się od najlepszych w Central Saint Martins University of the Arts w Londynie oraz w ELISAVA w Barcelonie. Tworzy wizerunek twórców targów HUSH Warsaw. Finalistka tegorocznej edycji konkursu DREAM TEAM na Neo Fashion Jamboree.
Jest przewodnikiem po warszawskiej mapie mody. Stylizuje kampanie marek modowych. Pracowała w międzynarodowych korporacjach na stanowiskach kierowniczych, dzięki czemu wie jak przełożyć język mody na wizerunek biznesowy. Modę ma w DNA, a szminkę zawsze pod ręką.